17 lutego 2009

Rope Cosmetology (1978) - Zwierzęce oblicze pinku

Przy omawianiu kolejnych różowych tytułów z Japonii nasuwają się stwierdzenia typu "różnice kulturowe", "odmienna tradycja", "inny smak". Z ich pomocą próbuje się usprawiedliwić to wszystko, co z niedowierzaniem obserwujemy na ekranie. Praktyki seksualne, które pinku z upodobaniem przedstawia, w większości zachodnich społeczeństw uznawane są za perwersyjne i objęte zmową milczenia. Egzystują na marginesie, w specjalnych subkulturach, praktykowane w wyspecjalizowanych klubach przez garstkę "zboczeńców", zaś przeciętny obywatel nie chce nawet o nich słyszeć. Trudno uwierzyć, że w Kraju Kwitnącej Wiśni uznawane są za naturalne i stanowią wręcz część kultury (słynne performance bondage'u). Gdy w latach 70. tamtejszą kinematografię zdominowały produkcje komercyjne, niezwykle popularna stała się erotyka w wydaniu sado-maso. Właśnie tego typu układy (nadrzędno-podrzędne, a nie równorzędne) pragnęła oglądać masowa publiczność.

Największym powodzeniem w tym okresie cieszyły się scenariusze Dana Oniroku, słynnego autora pikantnych nowel. Jednym z filmów, który z dumą obnosi w tytule jego nazwisko, jest Rope Cosmetology (w oryginale: Dan Oniroku nawagesho). Realizacji podjął się jeden z czołowych reżyserów wytwórni Nikkatsu, Shogoro Nishimura (Pisałem o nim przy okazji filmu Snake And Whip). Już sam duet Oniroku i Nishimury, eksploatacyjnych gigantów, bardzo wiele obiecuje. Ale prawdziwą atrakcją Rope Cosmetology jest występ Naomi Tani, wieloletniej przyjaciółki Oniroku i największej gwiazdy japońskiego kina erotycznego, której rzesza fanów nadała zaszczytny tytuł "Queen of Pink". Dwie najsłynniejsze pozycje z jej dorobku są również kamieniami milowymi gatunku: Flower and Snake (1974) oraz Wife to be Sacrificed (1974), obie w reżyserii Masaru Konumy. Naomi prezentuje dojrzały, klasyczny typ urody. Choć osobiście gustuję w nieco młodszych, bardziej dziewczęcych Azjatkach, takich jak Rei Okamoto czy Ran Masaki, nie mogę odmówić "Królowej Pinku" wdzięku i stylu.

Rope Cosmetology rozpoczyna się jak rasowy dramat obyczajowy. Japońskie małżeństwo, klasa średnia. On - typowy japoński pracuś, pochłonięty robieniem kariery w firmie. Ona - kura domowa, na pozór szczęśliwa, lecz w skrytości ducha dusząca się w wypranym z emocji związku. Stagnacja, nuda, niezaspokojenie. Przełomem okazuje się spotkanie z przyjaciółka ze szkoły, która związała się z mężczyzną bardziej ekscytującym, mianowicie artystą, specjalizującym się w erotyce BDSM. Jak już wspominaliśmy, w Japonii z tego typu działalnością nie trzeba się kryć, można wystawiać malowidła skrępowanych sznurem niewiast w publicznych galeriach i nikogo to nie zgorszy. Tak przynajmniej wynika z filmu, gdyż podczas prezentacji prac rzeczonego artysty nie uświadczymy wśród publiczności żadnych reprezentantów undergroundu, jeno eleganckich państwa w średnim wieku. Zaintrygowana Naomi odwiedza przyjaciółkę i dowiaduje się, na czym polega praca S/M modelki. Otóż sekretem dobrego pozowania jest autentyczność. Nie wolno udawać, trzeba naprawdę dać się związać i np. wychłostać. Naomi na własne oczy przekonuje się, że totalne podporządkowanie władczemu samcowi może być źródłem niezwykłych doznań. Namawia więc męża do złożenia wizyty ekscentrycznej parze...

Pozornie nietrudno domyślić się, jak dalej potoczy się akcja. Według niepisanej tradycji pinku po tzw. rozbiegówce, która w Rope... jest wyjątkowo rozbudowana i trwa ponad 20 minut, następuje sam nagi konkret. Podobnie dzieje się i tutaj, lecz autorzy wykazali się oryginalnością. Unikają opatrzonego już smagania pejczem po damskich krągłościach, proponując w zamian inną zakazaną przyjemność. Jest nią zabawa w psy, a uściślając: suki, gdyż tylko panie zakładają obrożę, podczas gdy panowie przyjmują rolę treserów, surowo karzących za najmniejsze uchybienie. Naomi poznaje każdy rodzaj upokorzenia, między innymi jest przywiązywana do krzyża i drapana (lekko, bez uszkodzenia skóry), smarowana miodem i skonfrontowana z owczarkiem alzackim, który dokładnie ją wylizuje, wyraźnie się podniecając, po czym... Cóż, pojęcia nie mam, czy scena współżycia Naomi z czworonogiem jest autentyczna, w każdym razie wygląda nad wyraz sugestywnie!

Treserzy organizują ponadto zawody swoich pupilek. Zwyciężczyni ma zaszczyt założyć dildo i "ujeździć" przegraną. A treserzy mają jeszcze w zanadrzu niejedną zabawę... Pod koniec tego wysoce niestandardowego seksualnego maratonu wszyscy jego uczestnicy (z psem włącznie) są wyczerpani, ale i szczęśliwi. Oziębłość męża została przełamana, zaś na twarzy Naomi nareszcie maluje się uczucie pełnej satysfakcji.

Sprawnie zrealizowany i przekonująco zagrany Rope... nie jest może szczególnie znaczącą pozycją w katalogu Nikkatsu, lecz bez wątpienia zawiera nietypowe elementy. Przede wszystkim ów przewodni motyw zwierzęcy, który w innych pinku pojawiać się będzie tylko sporadycznie, przynajmniej do lat 90tych, kiedy Hisayasu Sato realizuje film pod wiele mówiącym tytułem Horse Woman Dog. Pod drugie, fabuła pozbawiona jest motywu zazwyczaj obowiązkowego, czyli porwania bohaterki. W Rope Cosmetology nikt nikogo nie uprowadza i pod pistoletem nie trzyma, zaś poniżanie przez partnera jest dla bohaterki źródłem prawdziwej przyjemności.

Link IMDb: http://www.imdb.com/title/tt0287397/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz